Matowe pomadki Clinique POP

Matowe szaleństwo na ustach trwa, wraz z nim cała masa produktów, które w mniej lub bardziej udanej formule zyskują grono zadowolonych kl...

Matowe szaleństwo na ustach trwa, wraz z nim cała masa produktów, które w mniej lub bardziej udanej formule zyskują grono zadowolonych klientek. Nie potrafiłabym wskazać nawet jednej firmy, która nie posiada ich w swojej ofercie. Pokusiłam się i ja, nie rzuciłam się na wszystko, gdyż jako osoba z suchą skórę mam odwieczny problem z przesuszonymi ustami.

Po nowość od Clinique sięgnęłam odrazu. Po dużym sukcesie nawilżających sióstr POP+PRIMER to musiało się udać. W pierwszej kolejności sięgnęłam po nudziaki, bo wydawały mi się bezpieczne i najczęściej po nie sięgam, ale w przypadku matowych pomadek Clinique z nich jestem najmniej zadowolona. Zarówno formuła w sztyfcie, jak i w płynie (kolor cake jest bestsellerem marki) zapał nieco mi opadł. Hitem okazały się kolory, to one w matowych POPach wiodą prym w mojej kolekcji. 

Ogromny wybór kolorów, długotrwałe nawilżenie przy efekcie matowym skutecznie mnie od nich uzależniły. Najbardziej lubię nakładać je pędzelkiem do ust, wtedy precyzyjnie wyrysowuję kształt i wypełniam kontur nakładając odpowiednio cienką warstwę produktu. Samą pomadką nie nałożymy jej zbyt dużo, uważam, że formuła produktu jest genialna. Nakłada się te pomadki w szybki i sprawny sposób, dzięki temu, że pomadka jest odpowiednio wyprofilowana bez problemu poradzimy sobie z aplikacją. Dodatkowo pięknie sunie po ustach. Żałuję, że nudziaki podkreślają suche skórki. Jak widzicie poniżej pomadki w cienkiem warstwie podkreślają także moją bliznę, delikatnie, acz znacząco ją uwypukla. Przynajmniej ja to widzę ;)

100% zgody z producentem, pomadki Clinique POP Matte zdecydowanie są komfortowe, zdecydowanie nawilżają i bez dwóch zdań utrzymują się przyzwoicie. Nie 8h, ale rzeczywiście kilka dobrych godzin. Pomadki zastygają dopiero po dłuższym czasie, na początku trzeba im dać czas, aby mogły w spokoju zastygnąć. Moje ulubione kolory to mod, graffiti i coral. Do ostatniego koloru mam sentyment, jest to zgaszona, koralowa czerwień.
 PEONY POP
CAKE POP
MOD POP
GRAFFITI POP
CORAL POP
Masz swoją pomadkę POP?

ETYKIETY:

Zobacz także:

31 komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. to fakt, każdy jeden w tej kolekcji zasługuje na uwagę :)

      Usuń
  2. Peony Pop wygląda mi na idealną dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety lubi mieć wykończenie kredowe, bo kolor jest rzeczywiście idealny :)

      Usuń
  3. ślicznie Ci w tych odcieniach - WSZYSTKICH!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. MOD POP jest prześliczna i pasuje Pani do urody :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki! czuję się w sumie dobrze w każdym z tych kolorów :)

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. wiesz Aniu, tylko jego konsystencja jest gorsza niż sióstr, lubi się ważyć i daje czasami efekt kredowy :)

      Usuń
  6. Urocze są ich opakowania <3 Nie miałam nigdy żadnej ale kolory są bardzo twarzowe i wydają się być bardzo uniwersalne . Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystkie kolory są piękne.!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie jestem pomadkomaniaczką, ale wyglądają uroczo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też wciąż wszystkim powtarzam, że nie jestem. Oszukuję sama siebie? ha ha ha

      Usuń
  9. Lubię je bardzo! Są mega subtelne i delikatne a zarazem mają piękne kolory ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Coral Pop najładniejsza :)
    Co masz na kościach policzkowych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uwielbiam! to moja ulubiona :)
      ps. akurat tutaj trio z IsaDora http://www.subiektywnablog.pl/2016/09/strobing-modelowanie-twarzy-za-pomoca.html

      Usuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniałe kolory i przepiękne opakowania! Chcę taką :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Odpowiedzi
    1. to zdecydowanie obok coral najlepszy dla mnie kolor :)

      Usuń

Wybrane dla Ciebie

Instagram @subiektywnablog