Woda toaletowa Cartier La Panthere
7/27/2018
Magnetyczny i seksowny. Najnowsza woda perfumowana Cartier to wspomnienie z mojego dzieciństwa. Flagowy flakon w letniej, lżejszej odsłonie rozkochał mnie w sobie... po pewnym czasie.
Jestem ogromną fanką klasyka, mocnego, ciężkiego i niezwykle dla mnie okazjonalnego. Wiecie, jaki to zapach? Taki na wielkie wyjścia. W połączeniu z czernią i złotem komponuje się najlepiej, nie lubi kompromisów. Miłość od pierwszego wejrzenia.
Woda toaletowa La Panthere przy pierwszym spotkaniu pozwoliła na refleksję, nie dała się poznać odrazu, nabrała mocy po kilku godzinach. Bardzo stonowany i idealnie wyważony pięknie rozkwitał na skórze z każdą kolejną chwilą.
Nie można o nim napisać, że jest nachalny, nie narzuca się, jednak zdecydowanie zwraca na siebie uwagę. Ja nie czuję go po około godzinie, ale pachnę nim cały dzień. Nie zamęcza i nie przyprawia o ból głowy. Nieco flirtuje z moją skórą. Elegancki.
Nutami głowy są bergamotka i grejpfrut, w sercu gardenia, zielone nuty, jaśmin, konwalia, gruszka, ananas i róża. W bazie rozbrzmiewa piżmo, drzwo sandałowe, paczula i skóra.
Mam nieodparte wrażenie, że został stworzony dla młodszej kobiety. Bez wątpienia nowa woda toaletowa La Panthère, oparta na promiennej kompozycji z bukietu białych kwiatów, roztacza kwiatowo – świeżą aurę przywołuje na myśl piękną, młodą, aczkolwiek świadomą siebie kobietę.
Lekkie płatki kwiatów gardenii i krystaliczne piżmo wiodą prym w tej pełnej gracji niczym pantera wodzie toaletowej autorstwa Mathilde Laurent, kreatorki zapachów Maison Cartier.
To co się w nim udało, zapach nie kojarzy się, tak jak klasyczna wersja, 'babciowaty', to wytrawna, ale i flirciarska kompozycja, która spodoba się niejednemu facetowi. Przyznam szczerze, że z początku doszukiwałam się w nim właśnie tego akcentu, dojrzałości i charyzmy i ponadczasowej elegancji.
Nie lubię używać go na oficjalne wyjścia, nie lubię pachnieć nim do biura. Kocham go w ciepłe letnie dni na spotkaniach z ukochanym. Kiedy jesteśmy we dwoje, spacerujemy, kiedy mam chwilę wytchnienia i czas tylko dla siebie.
I takim zawsze będę go pamiętała, jako substytut wolności, spokoju i radości. Bez pośpiechu i zobowiązań. Z rozwianymi włosami w świetne zachodzącego słońca. Kiedy mam go na sobie zazwyczaj sięgam po różowy akcent w ubiorze...
... czyli jednak młodość...
14 komentarze
Bardzo ładnie się prezentuje, ale mnie zapach by chyba nie odpowiadał
OdpowiedzUsuńdlaczego? Myślę, że nie należy przekreślać go, ale najpierw chwilę z nim pobyć. Nie jest on oczywisty i przewidywalny :)
UsuńPiękny flakonik, nuty zapachowe też widzę że są moje ulubione. Chętnie powącham przy okazji :)
OdpowiedzUsuńciekawa jestem Twojej opinii, myślę, że polubiłabyś klasykę :)
UsuńPiekny flakon, chyba nie mialam zapachu od Cartier musze nadrobic, bizuterie C uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńmusisz! Cartier to klasyka pod każdym względem, wyrafinowana i wymagająca, ale warta zachodu! :)
UsuńPrzyznaj się ile masz zapachów ;p
OdpowiedzUsuńa w życiu! ha ha ha
Usuńżadna kobieta się nie przyzna:P
Usuńto prawda :D
Usuńchciałoby się powąchać przez ekran ;) na pewno przy najbliższych zakupach, nie przejdę obojętnie. Muszę koniecznie się przekonać jak pachnie i jak będzie wyglądał na mojej skórze. ;)
OdpowiedzUsuńpozwól im chwilę pobyć na skórze i poznawaj cierpliwie ;)
UsuńWidzę tu moje ulubione nuty zapachowe, muszę go wąchnąć przy okazji :)
OdpowiedzUsuńdaj znać, jak Ci się podoba :)
Usuń